Dzisiaj chcę się z Wami podzielić nie stylizacją, ani też nie relacją z podróży czy wydarzenia. W połowie tego miesiąca, (można więc powiedzieć, że prawie wraz z początkiem nowego roku) dostałam fajny prezent i właśnie o nim Wam opowiem. Prezentem tym są… łyżwy, i to od razu dwie pary! Sportowe tzw. „hokejówki” oraz śliczne białe profesjonalne łyżwy figurowe. Obydwie pary pochodzą ze sklepu Martes, mam do nich również pokrowiec oraz ochraniacze na płozy.
Łyżwy są lekkie i bardzo wygodne, jedne i drugie wypróbowałam na gdańskich lodowiskach.
Zanim jednak weszłam na lód w moich „nówkach” godzinkę ćwiczyłam sobie w tych wypożyczonych, a w kolejnych godzinach śmigałam już sobie w figurówkach.
Skórzane, mięciutkie, bielutkie, sznurowane, po prostu śliczne, zakochałam się jak tylko je zobaczyłam.
Na następny ogień poszła druga para. Nieco sztywniejsze (jednak od środka mięciutkie i wygodne), kolorowe, ze sznurowaniem, mają jednocześnie zapięcie na rzepy i klamry, przypominają troszkę buty narciarskie lub rolki.
W każdych jeździ się nieco inaczej, bo trzeba dobierać inną technikę jazdy.
Jeśli chodzi o miejsca, to w Gdańsku polecam dwa lodowiska: sezonowe Lodowisko Miejskie oraz to w Hali Olivia.