Od półtora miesiąca niezmiennie to samo. Zamknięte kina, teatry, galerie. Odwołane loty, zakaz przemieszczania się. Izolacja. Do tej pory mój blog opierał się bardzo mocno na podróżach – te odpadają na długo, długo, oraz na modzie i stylizacjach – to też na tą chwilę odpada, trzeba chodzić w maseczkach. Co prawda mam jeszcze kilka gotowych „ubraniowych” sesji zdjęciowych w zanadrzu oraz parę nieopisanych jeszcze miejsc. Te materiały jednak kiedyś się skończą, a ja zastanawiałam się co mogłabym Wam pokazać w zamian. Ostatnio większa ilość czasu niż zwykle sprawiła, że mam okazję bliżej zająć się tematem, który lubię tak samo jak modę, czyli makijażami, a dokładniej charakteryzacją. Tak w ciągu miesiąca powstał cykl sześciu przemian, a każda z zupełnie „innej bajki”. Hasło przewodnie całego cyklu: W co potrafi się zmienić kobieta kiedy przebywa zbyt długo w izolacji.
1. Barbie
Make up jaki tu wykonałam zapoczątkował całą ta serię. Po prostu usiadłam któregoś dnia przed lusterkiem, chciałam się trochę „pobawić” kosmetykami. Mix cieni na powiekach sprawił, że wyszło mi fajne kolorowe oko, do tego para bardzo długich sztucznych rzęs i różowa szminka. Spojrzałam w lusterko a odbicie kogoś mi przypominało. Tak narodził się pomysł by dodać jeszcze pasującą fryzurę i strój. Powstała pierwsza charakteryzacja – Barbie.
2. Paryżanka
Przypomniałam sobie, że mam w szafie kilka zupełnie nie używanych, kolorowych peruk. Na pierwszy ogień poszła krótka brązowa. Do niej dla kontrastu czerwony beret, bluzka w paski, druciane okulary i… paryżanka gotowa. Sam makijaż to: podkład, odrobina różu, kreski czarnym eyelinerem i klasyczne czerwone usta. Ogólnie ta metamorfoza bardzo się spodobała. Dostałam mnóstwo wiadomości, że ten kolor włosów pasuje mi zdecydowanie bardziej niż blond, dodatkowo uwydatnia zielony kolor moich oczu.
3. Pankówa
Zapragnęłam użyć jakiegoś „nienormalnego” koloru włosów. Wściekle różowy kojarzy się z niczym innym jak z buntem. Kolorowy makijaż oka, niebieskie usta, kolczyk w nosie i wardze, „zła” mina.
4. Czarownica
Szczerze mówiąc z tej „przemiany” jestem chyba najbardziej zadowolona. Tutaj już trochę bardziej popuściłam wodze fantazji. Niedawno oglądałam drugą część „Maleficent”, która mnie zainspirowała. Chwyciłam za karton, nożyczki, czarną taśmę izolacyjną i zrobiłam rogi. Wyciągnęłam długą czarno-szarą perukę, koronkową bluzkę i trochę biżuterii. Makijaż to bardzo jasny podkład, dużo czarnego cienia (użyłam go także do konturowania twarzy), eyeliner (tutaj również na ustach), długie sztuczne rzęsy.
5. Królowa Śniegu
Tutaj w ruch poszła biała farbka do malowania ciała, pomalowałam nią też sztuczne rzęsy a na ich końcówki przykleiłam małe kuleczki od manicure kawiorowego aby udawały śnieg. Lód na moim czole i policzkach „udaje” plastikowa butelka pocięta w nierówne ostre kawałki, umocowane klejem przeznaczonym do przyklejania ozdób do ciała. Całość dopełnia kawałek starej firanki zakrywający włosy i owinięty na ramiona.
6. Syrena morska
Przy tej charakteryzacji miałam trochę „zabawy”. Zużyłam sporo niebieskiego i fioletowego cienia ale było warto. Makijaż nakładany na twarz przez skarpetkę kabaretkę dał niesamowity efekt łusek. Do tego niebieskie włosy i dodatki z perełek.
I jak Wam się podobało? Inna ja prawda? Myślę, że to jeszcze nie koniec mojej przygody z makijażem i charakteryzacją. Połknęłam bakcyla i chcę więcej. W głowie już przewijają się kolejne pomysły. Coś czuję, że nowy miesiąc będzie obfitował w wiele nowych odsłon… mnie.